„Żużel ciągle leży mi na sercu” – rozmowa z Marcinem Lesiem, byłym żużlowcem Stali Rzeszów
Podczas III Motocrossowego Memoriału im. Andrzeja Czyżowskiego na torze pojawił się Marcin Leś, były żużlowiec rzeszowskiej Stali. Marcin w pierwszym swoim wyścigu spisał się znakomicie i zajął trzecie miejsce. Drugi przejazd był pechowy, bo ostra walka o drugą lokatę z Adrianem Pucem zakończyła się wypadnięciem z toru. Ostatecznie w klasyfikacji rzeszowianin znalazł się na 7 pozycji. Po wyścigu udao nam się krótko porozmawiać z zawodnikiem.
- Dobrze zaprezentowałeś się w dzisiejszych zawodach, myślałeś o tym, by spróbować swoich sił w zawodowym motocrosie?
- Występy na motocrossie traktuję jako hobby i nie angażuję się w to jakoś szczególnie. Był to występ amatorski i tak już pozostanie. Nie myślę o zawodowych startach.
- Fani sportów motorowych w Rzeszowie kojarzą Cię z toru żużlowego. Czy nadal jesteś w jakis sposób związany ze sportem żużlowym?
- Nie. Z żużlem już nie jestem związany i zajmuję się zupełnie czymś innym. A cross jest dla mnie odskocznią od codzienności.
- Które z umiejętności żużlowych przydają się w motocrossie?
- Chyba bardziej żużlowi potrzebny jest motocross, bo uczy panowania nad motocyklem. Większość żużlowców w okresie zimowym i wczesną wiosną jako element przygotowania do sezonu wybiera właśnie jazdę na crossie.
- Wracając do Twojej kariery żużlowej. Pamiętam mecz w ekstralidze z Unią Tarnów, w którym zdobyłeś punktów i przyczyniłeś się do derbowej wygranej. Wydawało się, że będzie to dla Ciebie moment przełomowy, ale później sprawy nie potoczyły się po Twojej myśli…
- Na początku ze sprzętem było wszystko w porządku, później było różnie. Może było też w tym trochę mojej winy, ale w moich późniejszych startach miałem duże problemy z motocyklami.
- Czy obserwujesz jeszcze zmagania żużlowców?
- Tak, chodzę na mecze jeśli tylko mogę, ale jestem tylko obserwatorem.
- Wielu żużlowcom po zakończeniu kariery trudno rozstać się z czarnym sportem. Jak jest w Twoim przypadku?
- Czasem chciałbym zapomnieć o tym, że startowałem, bo muszę przyznać, iż żużel ciągle leży mi na sercu. Wiem jednak, że tę przygodę już zakończyłem i na stadionie nie jestem już tak często jak kiedyś.
- A jeśli chodzi o motocross, czy masz zamiar startować w kolejnych rundach amatorskiego ścigania?
- Jeszcze nie wiem. To był mój drugi start w życiu, więc trudno w tej chwili powiedzieć. Może jeśli zdarzy się jeszcze podobna okazja, to spróbuję swoich sił ponownie.
- Dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję.
Rozmawiał: Wojciech Maryjka
Komentarze
Dodaj własny komentarz