strony internetowe rzeszów
Zza kierownicy Okiem sędziego Motocykl Rozmowy Gwara żużlowa Ludzie stadionu

Żużel od kuchni

Publikuj na facebooku

„Żużel to nie szachy” – rozmowa z Andrzejem Surowcem, trenerem szkółki żużlowej w Rzeszowie

- Chciałbym rozpocząć rozmowę od zagadki. Z czym kojarzy się panu data 4 września 2011 r.?
- (po chwili zastanowienia) Memoriał im. Eugeniusza Nazimka?

- Trafił pan bezbłędnie. Przed tym turniejem kibice po wielu latach znów mogli zobaczyć pana na żużlowym torze. Jakie wrażania?
- Po czternastu latach w końcu udało nam się trochę pojeździć. Było bardzo przyjemnie, oby częściej były takie okazje.

- Janusz Stachyra po tych zawodach powtórzył stare porzekadło, że jazdy na żużlu się nie zapomina. Potwierdza Pan te słowa?
- Tak, jeśli ktoś się czegoś nauczył to jest w stanie sobie to przypomnieć.


Andrzej SurowiecAndrzej Surowiec podczas pokazowej jazdy przed Memoriałem im. Eugeniusza Nazimka


- 11 sezonów spędzonych w Rzeszowie, później Krosno i Kraków. Jakie pan wspomina okres swojej kariery.
- Urodziłem się w Rzeszowie i tu na żużlu się wychowałem, ale tak szczerze, to najmilej wspominam Krosno. W Rzeszowie było mało jazdy i razem z Ryśkiem Romaniakiem musieliśmy się o to dopominać. Ciągle byli kupowani nowi zawodnicy. Zbyszek Jąder, Eugeniusz Błaszak czy Jan Krzystyniak to byli lepsi żużlowcy ode mnie, ale nie czułem się gorszy od innych, którzy miejsce w składzie mieli ze względu na to, że byli nowymi nabytkami. To był nerwowy okres, więc w końcu znalazłem się w Krośnie, a tam miałem okazję startować po 5-6 biegów.

- Teraz ponownie możemy oglądać pana na torze, ale w roli trenera szkółki żużlowej.
- Rok temu próbowałem szkolenia w Krakowie, ale musiałem tam dojeżdżać. Panowie z klubu zadzwonili z propozycją i od czerwca zacząłem współpracę. Jestem na miejscu, więc nie ma problemu. Przy całym szacunku i godności dla innych zawodników, uważam, że nasi nie są gorsi i już najwyższy czas, żebyśmy mieli w Rzeszowie własnych wychowanków. Myślę, że potrzeba 2-3 lat, by było już coś o nich słychać w żużlowym świecie. Na razie proszę o czas i cierpliwość. Nie jestem tu by „odrabiać pańszczyznę”, tylko chcę zająć się tą pracą na poważnie. Żużel to nie szachy, tu potrzeba przygotowania kondycyjnego, sprawnościowego i technicznego. Chcemy ruszyć zdecydowanie do przodu. Mamy regularne treningi, jeśli nie ćwiczymy na torze, to robimy zajęcia na basenie, czy na sali. Ostatnio pływaliśmy kajakami i staramy się nadrabiać braki kondycyjne.

- Ilu w tej chwili ma pan podopiecznych?
- Trenuje 9 chłopców. Trzech jest takich, którzy jadą już całkiem dobrze. Dwóch spróbuje we wrześniu zdać licencję, ale to zależy od ich formy. Nie chcemy robić niczego na siłę. Jeśli się nie uda, to przepracujemy solidnie zimę i spróbujemy na wiosnę.

- Ogromną rolę w żużlu odgrywa sprzęt. Jak wygląda ta sprawa w szkółce?
- Mamy w tej chwili 6 motocykli żużlowych. Dwa kolejne mogę być kompletowane. Mamy świetnego mechanika Ryszarda Pielę, który bardzo nam pomaga. Atmosfera jest dobra, młodzi zawodnicy chcę jeździć, więc jest w porządku.

- Nabór do szkółki trwa cały czas. Na co może liczyć młody człowiek, który zdecyduje się na uprawianie sportu żużlowego?
- Gwarantujemy sprzęt, skórę i treningi na odpowiednim poziomie, a nie każdy klub decyduje się na takie wsparcie. Chcemy zadbać o to, by w Rzeszowie pojawiło się nowe pokolenie dobrych żużlowców.

- Dziękuje za rozmowę i życzę owocnej pracy.

- Zrobię wszystko co w mojej mocy. Pozdrawiam serdecznie wszystkich kibiców żużla, tych którzy mi dopingowali w przeszłości i tych którzy liczą na mnie teraz.


Rozmawiał: Wojciech Maryjka

Zapraszamy do obejrzenia zdjęć z treningu szkółki żużlowej

Skomentuj! zamknij
Usuń odpowiedź
Galeria
kalendarz spotkań
Kwiecień
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30

 

Oscar - projektowanie wnętrz Rzeszów
sennik
szefunio